WoodWick ==> Vanilla&Sea Salt oraz Fern



 Dzięki uprzejmości zaprzyjaźnionego sklepu Swiecoholik miałam ogromną przyjemność w ostatnim czasie przetestować kilka interesujących zapachów marki WoodWick.
Dziś postanowiłam Wam przybliżyć dwa z nich.
Będzie mowa o:
==> Fern

Woski mają kształt klepsydry. Jeden wosk wystarcza mi na 3 palenia. A jego koszt oscyluje w granicach 10 zł za sztukę. 

Produkty marki WoodWick nie są dla mnie obce. Przeciwnie. Wiele razy zapachy z kolekcji tego brandu opisywałam na blogu i jak wiecie bardzo je lubię. 

Przede wszystkim jest to bardzo rześki, świeży, wiosenny zapach. Idealny na te ciepłe popołudnia które teraz mamy. Nie jest duszący ani irytujący, więc spokojnie nada się na spotkania z przyjaciółmi czy rodziną. 
Dla mnie poważny kandydat na świecę. 
Fern jest dla mnie zapachem bardzo złożonym i intrygującym. Absolutnie nie jest to propozycja płaska i jednoznaczna. 
Gdy wosk lekko zaczyna się topić w czarze kominka można wyczuć lekkie nuty świeżo skoszonej trawy. Gdy wosk już dobrze się podgrzeje wyczuwam rozgrzane słońcem rozkwitające lilie oraz rumianki. W tle gra ambra, która podbija całość i zapewnia spójność. 
Moc zapachu jest bardzo przyzwoita. Poszczególne elementy nie walczą ze sobą, tylko ładnie i klarownie roznoszą się w powietrzu. 
Moja ocena 10/10 

Miałam bardzo mieszane odczucia co do tego konkretnego zapachu. Na sucho mnie uwiódł, natomiast opis producenta spowodował że powietrze uszło z balonika. 
Bałam się go odpalić, w obawie przed migreną stulecia, którą zawsze mam po nawet delikatnym powiewie jaśminu. A producent akurat obiecuje jaśmin w składzie.
Przedwczoraj w końcu zaryzykowałam i wrzuciłam wosk do kominka.
O panie, cudowności. 
O ile Fern jest propozycją bardzo wiosenną, tak Vanilla&Sea Salt jest kandydatem stricte letnim. Zamykam oczy i czuję stopy zanurzone w rozgrzanym białym piasku, w dłoni czuję zmrożoną szklankę z mojito, a w uszach słyszę szum morskich fal.
Zwariowałam? Możliwe. 
Zapach zbudowany jest na nutach wanilii, piżma i delikatnych białych kwiatów, które stopniowo coraz mocniej są wyczuwalne, i w miarę palenia coraz ciekawiej się ze sobą łączą. 
Nic ze sobą nie walczy, żadna nuta nie wybija się na prowadzenie. 
Całości zapachu bardzo dobrze robi ostre przełamanie solą morską, której aromat miejscami można wyczuć w dalekim tle. Nie jest to nuta dominująca, ale stanowi interesujący kontrapunkt. 
Moja ocena 9,5/10 pkt